Dla wielu osób szczęście jest celem w życiu, a przynajmniej takim stanem jakiego chcą doświadczać. Kiedy jednak zapytasz przeciętną osobę o to czym dla niej jest szczęście – zapada cisza. Szczęście jawi się nam jako magiczny stan, nie zastanawiamy się jednak co je definiuje. W takim przypadku trudno je osiągnąć, zdobyć czy wypracować. Warto więc zastanowić się może nie nad samą definicją, bo to zagadnienie bardzo indywidualne, ale na pewno nad tym jakie elementy mogą nam to szczęście zapewnić, lub, bardziej praktycznie jak podnosić sobie ten poziom szczęśliwości w życiu. Bo każdy człowiek ma taką możliwość.

 

O ile trudno jest wskazać aspekty które uszczęśliwiają, to dość dobrze określone są te czynniki życia które zmniejszają nasz dobrostan. Psychiatrzy i psychologowie dość zgodnie twierdzą nawet, że aktualnie sami (jako ludzkość) stworzyliśmy sobie świat który nas unieszczęśliwia. [1] Dlaczego?

 

Dobrostan to więcej niż zdrowie. Jako stan zdrowia określamy sytuację kiedy nie jesteśmy na nic chorzy i nie zmagamy się z niepełnosprawnościami. Jednak nawet kiedy nie jesteśmy zdrowi mamy możliwość zaznania szczęścia, bowiem dobrostan to subiektywne postrzeganie przez nas zadowolenia z fizycznego, ale również psychicznego i społecznego stanu własnego życia. Co na nie wpływa? Według licznych badań na szczycie aspektów zapewniających nam dobrostan znalazły się poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji i jasne reguły życia społecznego.[2]

Generalnie można przyjąć, że im więcej stresu i lęku w naszym życiu oraz im mniej stabilna grupa społeczna w której funkcjonujemy tym większe jest to wyzwanie dla naszego poczucia szczęścia.

 

Znane i często przytaczane badania obrazowo określiły świat w którym jesteśmy: ilość bodźców na które reaguje współczesny człowiek w ciągu 15 minut jest taka sama jak ilość bodźców którą otrzymywał człowiek około 100 lat temu przez dwa tygodnie. Czasem mamy wrażenie, że świat przyspieszył, a człowiek nadal jest człowiekiem. I ten współczesny świat niekoniecznie zapewnia nam szczęście. Czy zatem jedyną drogą do dobrostanu jest „wyjście z systemu”, ucieczka w głuszę lub życie w małym, stabilnym plemieniu? Niekoniecznie, choć są w tych pomysłach wartościowe podpowiedzi.

Życie w stresie i w lęku nam nie sprzyja. Jednak sami, często nieświadomi „fundujemy sobie” kolejne dawki tych emocji. Dzieje się tak kiedy słuchamy wiadomości (zazwyczaj złych, podawanych podniesionym głosem), czytamy ekscytujące fake newsy, debatujemy o czarnych scenariuszach przyszłości, wartościujemy swoje życie w odniesieniu do obrazków z social mediów. Po każdym takim negatywnym kontakcie nasze poczucie stresu wzrasta. Żyjąc, pracując trudno odciąć się od wszelkich takich bodźców, warto jednak bardziej świadomie dopuszczać je do siebie.

 

Kolejna rzecz która jest w naszej strefie wpływu to zapobieganie przebodźcowaniu. Liczne badania potwierdzają, że wielozadaniowość nie ma nic wspólnego z efektywnością, bardziej skutecznie działamy w pełnym skupieniu nad zadaniem. Ten mit wielozadaniowości doprowadził jednak do tego że czujemy się w obowiązku natychmiastowego reagowania na każdą formę kontaktu: sms, komunikator, mail i inne. Bodźców przybywa, stres rośnie. Poziom odwrócenia relacji w tym zakresie pokazuje sytuacja kiedy przerywamy rozmowę z osobą która jest przed nami, bo dostajemy sms. To totalne zaprzeczenie naszych ludzkich potrzeb w zakresie budowania relacji z otoczeniem. Wielozadaniowość i stawianie elektroniki jako kluczowego kanału komunikacji niszczy relacje i utrudnia nam właściwe rozpoznawanie wartościowych dla nas informacji.

Poczucie lęku potrafimy też wygenerować sobie sami, w głowie. Mamy naturalną zdolność do tworzenia czarnych scenariuszy i obracania ich w umyśle. Często nie wychodzimy z tych myśli przez długi okres czasu, a codzienne zadania wykonujemy automatycznie i bezrefleksyjnie. Tymczasem życie jest dziś, tu i teraz. Scenariusz uzdrawiania siebie przez angażowanie się w to co robię i czego doświadczam opisał Eckhart Tolle w „Potędze teraźniejszości” – książce, która jest podstawową lekturą tych, którzy świadomie się rozwijają. Taka praktyka wymaga oczywiście ćwiczeń, jednak elementem bycia w teraźniejszości są np.: ćwiczenia oddechowe polecane jako proste i szybkie antidotum na rosnący stres i ataki paniki.

 

A co z naszymi społecznościami? Tu może pojawić się większe wyzwanie, bo trudniej wyjść z toksycznego środowiska niż wyłączyć radio. Często tkwimy w niesprzyjających nam relacjach oczekując że „oni” się zmienią. Unieszczęśliwiamy się w imię zasad społecznych, poczucia odpowiedzialności, a zazwyczaj też lęku, bo to toksyczne środowisko już znamy, a na zewnątrz wielka nieznana. Pamiętacie? Lubimy stabilność, więc nawet jak sytuacja nas uwiera to jednak stanowi pewną stałą, przewidywalną rzeczywistość. I to powstrzymuje nas przed zmianami. I równocześnie obniża nasz dobrostan.

 

Można zatem powiedzieć, że szczęście to stan który sobie zapewniamy. Nie mamy wpływu na wszystkie czynniki zewnętrzne, jest dużo sytuacji które po prostu się dzieją i dotykają nas. Mamy jednak realny wpływ na szereg naszych zachowań, nawyków i decyzji, które albo nas do tego „szczęśliwego życia” przybliżają, albo oddalają. Odpowiedzialność za nasz dobrostan w dużej mierze spoczywa na nas samych. Warto zatroszczyć się zatem o to jak żyjemy i bardziej świadomie zarządzać tym czego doświadczamy. To znacząco zwiększa nasze szanse na zadowolenie z życia.

Facebook
Scroll to Top
Skip to content