Co jest potrzebne do życia człowiekowi?  

Pierwsze skojarzenie – tlen i jedzenie, potem sen, miejsce do życia. Dla wielu ludzi – relacje z innymi. Odpowiedź zatem wydaje się prosta. I w sumie oddaje to, co w swojej piramidzie potrzeb zawarł Abraham Maslow[1]. A więc w pierwszej kolejności potrzeby fizjologiczne, potem kwestie bezpieczeństwa, a następnie przynależność. A kiedy zaspokoimy potrzeby podstawowe do głosu dochodzą te „wyższego rzędu” – uznania i samorealizacji. Mamy zatem gotowy schemat działania człowieka, jasny i racjonalny. W pierwszej kolejności koncentracja na przeżyciu, a dopiero gdy czujemy się bezpiecznie ruszamy w samorozwój. Problem w tym, że zachowania ludzi nie zawsze są racjonalne, a egzystencjalne, fizyczne bezpieczeństwo (lub niebezpieczeństwo) nie warunkuje występowania naszych potrzeb na poziomie psyche.

 

Od wielu już lat wiadomo, że to nasze potrzeby psychiczne potrafią zdominować potrzeby fizyczne. Możemy nie jeść, aby zyskać akceptację, nie spać, aby skończyć czytać książkę lub obejrzeć cały sezon serialu, albo wydać pieniądze na gadżety elektroniczne, mimo, że braknie nam na czynsz.

 

Każda epoka zmaga się z wyzwaniami. Co nam daje rozwój cywilizacyjny i kultura XXI wieku? Nadmiar przedmiotów, łatwą dostępność wszystkiego, możliwość zakupów z odroczoną formą płatności, szybką modę i presję społeczną na dostosowanie się. Krytyczne podejście do tego co potrzebne, a co zbędne nigdy jeszcze nie było wystawione na tak wielką próbę. Z drugiej strony obserwujemy zmiany w hierarchii społecznej, osłabienie roli rodziny i więzi międzyludzkich, przeniesienie aktywności społecznej do sieci. Świat BANI oparty na niepewności. Taka rzeczywistość nie sprzyja stabilności i racjonalności, sprzyja za to podatności na presję, a często na manipulację. Jednym z realiów takiego świata są różnego rodzaju uzależnienia. W tym to do zakupów.

Do czynników, które ułatwiają uzależnienie się od dokonywania zakupów, należą m.in.: skłonność do innych uzależnień, tendencja do impulsywnych zachowań, uzależnienia w rodzinie, brak umiejętności radzenia sobie ze stresem czy negatywnymi emocjami i utrzymujący się dłużej obniżony nastrój. Zakupoholizmowi sprzyja coraz większa dostępność dóbr konsumpcyjnych, oraz to, że ich posiadanie staje się wyznacznikiem dobrobytu i pozycji społecznej. Kupowanie bywa też często wynikiem presji grupy odniesienia – zgodnie z zasadą, że grupa społeczna, do której chce się należeć, ma określone wymagania dotyczące np. ubrań czy kosmetyków konkretnej marki. Zdarza się też, że skłonność do nadmiernych zakupów wynika z wcześniejszego ubóstwa i obawy, że w przyszłości może im czegoś zabraknąć.

 

Szacuje się, że dziś z zakupoholizmem zmaga się od 2 – 16% do 12 – 16% populacji. Badacze wskazują, że zagadnienie to dotyka głownie kobiet, choć realne jest, że to kobiety częściej się do tego przyznają, a problem dotyka obu płci.[2] Co ciekawe zjawisko to zostało opisane już w latach 20 ubiegłego stulecia (1915r. – Kraeplein, 1924r. – Bleuler), mamy więc w pewnym sensie niechlubną rocznicę – stulecie choroby, która przybiera na sile.

 

Czy każde poprawienie sobie nastroju przez zakup nowej rzeczy to już uzależnienie? Zapewne nie, jednak w perspektywie zrównoważonego rozwoju warto mieć świadomość, że każdy taki impuls to realny, negatywny wpływ nie tylko na nasz stan konta czy portfela, ale i na stan planety. Gdyby nie przemożna potrzeba kupowania wiele produktów nie zostało by stworzonych, mniejszy byłby wpływ transportu na środowisko, zniwelowalibyśmy ilość odpadów, tym bardziej że bardzo wiele z tych „impulsywnych” zakupów ma bardzo krótką żywotność i znikomą przydatność.

I jeszcze jedna ważna rzecz. Człowiek, jego krytyczne myślenie i racjonalne działanie to tylko pół równania. Faktem jest, że we współczesnym świecie sprzedaż to wielka machina marketingowa. W końcu każda zakupiona rzecz to zyski dla producenta, sprzedawcy i związanych z nimi kooperantów. Zatem my, konsumenci poddawania jesteśmy stałej presji nakłaniającej nas do zakupów i każdy sprzedawca stara się zwiększyć swoje przychody testując na nas całą gamę socjotechnik. Magiczne 0 zł, gratisy, promocje, właściwe i skłaniające do zakupów ułożenie towaru, podpowiedzi, rekomendacje to sztuczki, które dobrze zastosowane łamią naszą silną wolę.

 

Ulegamy im tym łatwiej im bardziej jesteśmy zmęczeni, przebodźcowani, zestresowani, lub zwyczajnie głodni. I tu wracamy do własnej roli w tym procesie. Jeśli nie zadbamy o siebie, swoją równowagę i spokój to będziemy zachowywać się wbrew logice czy nawet solennym postanowieniom.

 

Jak zatem racjonalnie kupować? Przepis wydaje się prosty i znany😊 Wyśpij się, zjedź coś dobrego, zrób listę potrzebnych rzeczy, weź ze sobą odliczoną kwotę i idź na zakupy po to żeby kupić to co jest Ci potrzebne.

 

A jeśli chcesz pochodzić, spędzić fajnie czas, nie masz pomysłu na popołudnie to wybierz się do parku, na spacer po mieście, albo w inne miejsce, gdzie możliwość zakupów jest ograniczona. Po co testować swoją silną wolę, skoro można po prostu dostarczać sobie innego rodzaju przyjemnych doznań.

 

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb

[2] https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/uzaleznienia/73538,zakupoholizm-kompulsywne-zakupy-kupnoholizm

Facebook
Scroll to Top
Skip to content