Około 16 milionów dolarów na godzinę, czyli średnio 140 miliardów dolarów rocznie to koszty jakie generowane są przez zmiany klimatu. Takie dane zostały opublikowane 29 września 2023 w czasopiśmie „Nature”. Raport opracowany został w oparciu o informacje dotyczące lat 2000 – 2019, jednak już w chwili publikacji wiadomo było, że w 2022 roku koszty te oszacowano na około 280 miliardów dolarów. Aby sprowadzić te dane do naszych realiów kwota ta to ponad dwukrotność budżetu Polski.

 

Innym modelem który pozwala na monetyzację kosztów jakie ponosimy w związku z naszą ingerencją w klimat  jest określanie straty potencjalnego przychodu. I tak szacuje się, że w 2022 roku z powodu samych upałów utracono 863 miliardy dolarów potencjalnego przychodu.

 

Kwoty te nie oddają pełnych kosztów, bowiem szacuje się je w oparciu o dane od firm ubezpieczeniowych. Każdy kto zna dysproporcje gospodarcze między krajami wysoko rozwiniętymi a tymi uboższymi, choćby krajami z Globalnego Południa zdaje sobie sprawę, że w takich rejonach dane ubezpieczeniowe nie są zbierane, ponieważ zwyczajnie nie ma tam ubezpieczenia mienia, upraw czy ludzi. O ile te szacunki są zaniżone? To już czyste spekulacje, bo z jednej strony większy majątek tracą kraje bogatsze, z drugiej strony jednak kryzys klimatyczny w krajach biedniejszych dotyka znacznie większą populację ludzi.

Co realnie, namacalnie stoi za tymi kosztami? Jeśli spojrzymy na 2022 rok mamy do czynienie z licznymi katastrofami o zasięgu globalnym.

 

Huragan Ian zmusił do przesiedlenia 30 000 osób na Kubie i 40 000 osób w USA. Susza w Europie okazała się najbardziej dotkliwa od 1880 roku, spowodowała dramatyczny spadek stanu wód, w tym w największych europejskich rzekach (Loara, Ren), oraz przyczyniła się do katastrofy ekologicznej na Odrze. Jej skutki dla rolnictwa zostały oszacowane na 20 mld dolarów. W tym samym roku Chiny doświadczyły ekstremalnych zjawisk – z jednej strony suszy, która na tyle obniżyła stan rzek, że obniżona została produkcja energii wodnej, z drugiej intensywna pora deszczowa doprowadziła do poważnych powodzi. Koszty tych zjawisk to ponowie ponad 20 mld dolarów. W pozostałej części świata wcale nie było spokojniej. Z ekstremalną powodzią mierzyły się Pakistan, Australia i RPA, Brazylię dotknęła susza, a Europę burza Eunice, która rozprzestrzeniła się na sześć państw.

 

Naukowcy szacują, że przy aktualnym stanie degradacji środowiska podobne zjawiska pojawiać się będą co 20 lat, podczas, gdy w przypadku naturalnego klimatu, bez wyniszczającej ingerencji człowieka miałoby miejsce co około 400 lat.

Nie trzeba jednak sięgać daleko, wystarczy perspektywa dwóch – trzech pokoleń. „W porównaniu z osobami uroszonymi w 1960 roku, dzieci urodzone dzisiaj doświadczą 7,5 razy więcej upałów, 3,6 razy więcej susz, 2,8 razy więcej powodzi rzecznych, 2 razy więcej pożarów i 3 razy więcej nieurodzaju”.[1]

Zmiana klimatu to nie tylko koszty, to również więcej zagrożeń w życiu człowieka, spadek jego dobrostanu, stałe poczucie zagrożenia. To z kolei może prowadzić do kosztów związanych z dodatkową opieką medyczną i generalnym obniżeniem jakości życia. To zagrożenie jest realne tym bardziej, że nasze rabunkowe podejście do natury skutkować może zmniejszeniem się areału ziem nadających się do uprawy, co przyniesie plagę głodu dla 180 milionów osób i to w perspektywie do 2050 roku.

 

Kto zatem płaci za kryzys klimatyczny? Każdy z nas. Płacimy w cenach żywności, kwotach za ubezpieczenie, płacimy społecznie tworząc dla naszych dzieci i wnuków miejsce, które nie jest przyjazne do życia. Płacimy, kiedy w odruchu solidarności wspieramy głodujących, lub dotkniętych rożnego rodzaju katastrofami – których przyczyną jest zmiana klimatu.

 

Lubimy narzekać na nasz standard życia i możliwości. Warto jednak zdać sobie sprawę z tego, że będąc Europejczykami znajdujemy się w uprzywilejowanych 20% populacji żyjącej w krajach wysoko rozwiniętych. A zarazem odpowiadamy za 80% konsumpcji dóbr na świecie.

 

A wracając do wielkich liczb, nauczyciele szacują, że aby skutecznie zmniejszać emisję gazów cieplarnianych potrzebujemy inwestycje na około 11 bilionów dolarów rocznie, do 2035 roku. To kolosalne kwoty, około 10% PKB całego globu. Jednak rządy wydały około 12 bilonów dolarów na niwelowanie skutków pandemii oraz około 7 bilionów dolarów na pośrednie subsydiowanie wydobycia paliw kopalnych. Zagadnienie, z którym się mierzymy to zatem raczej zmiana sposobu myślenia i priorytetów, niż realny brak możliwości i pieniędzy.

Facebook
Scroll to Top
Skip to content