24-02-2025
O zmianie w zakresie edukacji w Polsce dyskutuje się już od lat. Mało tego, co jakiś czas system przechodzi kosmetyczne lub całkiem rewolucyjne zmiany. W nikłym stopniu jednak zmienia się jedno – system ocen i sposób oceniania. Oczywiście starsze pokolenie pamięta, że kiedyś… najgorsza była 2. A najlepsza była 5. Współcześnie zakres ocen poszerzył się od 6 do 1, można zatem przyjąć, że aktualnie oceny są bardziej miarodajne. Lepiej oddają – ale co? Wiedzę? To na ile uczeń przyswoił fakty lub sprawniej liczy? Czy zatem uczeń piątkowy lub nawet szóstkowy lepiej poradzi sobie w naszej rzeczywistości?
Wydaje się, że rzeczywistość ostro testuje tę tezę.
Przykład 1. Studia wyższe. Wykład z ciekawej tematyki. Studenci pytają, dyskutują, w czasie zajęć jest duża interakcja. Wtedy wykładowca proponuje: to w takim razie, skoro tematyka Was zainteresowała proponuję zrobienie projektu, który pogłębi wiedzę i pozwoli na nabycie praktycznych umiejętności.
Kto z Was jest chętny?
Cisza…. Cisza się przedłuża… W końcu pada pytanie z sali: A czy to jest projekt na ocenę?
Nie. Chodzi o możliwość lepszego poznania tematu.
Nie? To raczej odpada…
Przykład 2. Pracownik w firmie. Pracuje od ponad roku, wywiązuje się ze swoich zadań. Kiedy jednak pada propozycja od przełożonego aby zajął się dodatkowymi zagadnieniami nie jest zainteresowany. Pyta: co a z tego będę miał? Doświadczenie, wiedzę? Nie, dziękuję. Nie ma wymiernej nagrody – nie ma zainteresowania.
Można oczywiście dyskutować na temat metod motywacji pracowników, ich indywidualnych potrzeb w tym zakresie. Specyfika i potrzeby każdego z nas są bezdyskusyjne. Tak samo bezdyskusyjna jednak jest zmiana w podejściu do życia młodych pracowników. Oczekują natychmiastowej gratyfikacji. Trudno zrzucić za to odpowiedzialność tylko i wyłącznie na szkołę. W większej mierze ten specyficzny trend kształtują wszechobecne media, dostęp do treści internetowych, czy ogólny dostatek, oraz rodzice oczywiście! Od lat można zauważyć określony mechanizm. Młodzi ludzie, dzieci chcą być chwalone i doceniane. To podstawowa potrzeba człowieka. A za co są chwaleni uczniowie? Zazwyczaj za oceny. Pytanie – „Jak tam w szkole?”- rzadko dotyczy interakcji z innymi, kółek zainteresowań lub ogólnego samopoczucia. Częściej koncentruje się na ocenie. Na liczbie. Z liczbami się nie dyskutuje.
Skoro zatem za dobre oceny jest nagroda, a za dodatkowe zaangażowanie, udział w różnego rodzaju projektach nie, albo wręcz dziecko słyszy: oceny są najważniejsze! – to prosta droga do wykształcenia takiego właśnie podejścia. Skupiam się na ocenach. Inne działania nie są ważne, bo nie ma za nie nagrody. W ten sposób kształtujemy młode osoby dla których „bycie bardzo dobrym” jest tożsame z pracą samodzielną, wyuczaniem się podanej wiedzy i umiejętności jej odtwórczej prezentacji. Mało tego, strach przed negatywną oceną bardzo skutecznie blokuje kreatywność i pomysłowość. Nie od dziś wiadomo, że na wiele kreatywnych pomysłów udaje się zrealizować niewiele. W systemie ocen nie ma przestrzeni na błędy i próby.
Tymczasem poszerza się luka kompetencyjna na rynku pracy. Dla pracodawców sama wiedza nie jest dziś kluczowa, bo prawda jest taka, że w XXI wieku wiedza jest bardzo łatwo dostępna. Często mamy ją dosłownie „pod kciukiem”. Dziś kluczowe kompetencje pracownicze to:
- Umiejętność komunikowania się – umiejętność rozmowy, słuchania, wymiany informacji, które pozwolą na budowanie przewagi konkurencyjnej
- Bezkonfliktowość – nastawienie na współpracę i szukanie rozwiązań
- Szybka adaptacja do nowych zadań i projektów
- Umiejętność pracy w zespole
- Wykazywanie inicjatywy
Firmy szukają otwartych, kreatywnych graczy zespołowych, a nie bardzo dobrych solistów. Jak system edukacji odpowiada na te potrzeby? Bądźmy szczerzy: słabo.
Nie bez powodu firmy którym zależy na rozwoju swoich pracowników odchodzą od „systemu ocen pracowniczych”, a decydują się na bardziej integrujące narzędzia.
Więcej przeczytacie w kultowej pozycji Roberta Kiyosakiego „Dlaczego piątkowi uczniowie pracują dla trójkowych”. Serdecznie polecamy.