- 06-09-2024
Najnowsze badanie IPSOS pokazuje, że tylko 18 procent badanych ocenia dobrze polski system edukacji. Za to źle ocenia go aż 40% osób biorących udział w badaniu. Na dodatek każdy kto choć trochę interesuje się zagadnieniem wie, jak wiele negatywnych informacji na temat polskiego systemu szkolnictwa pojawia się w przestrzeni publicznej. Dyskusje o przyczynach tego stanu trwają, a omawiane powody stanu rzeczy zależą od tego kto je prezentuje.
Faktem jednak jest to, że według renomowanych badań PISA weryfikujących kompetencje młodzieży szkolnej u polskich 15- latków stwierdzono spadek umiejętności.[1] Z drugiej jednak strony nasi uczniowie plasują się na średnio na 5 miejscu w Europie i 16 na świecie w zakresie badanych obszarów. Jest zatem nad czym dyskutować, skoro jest dobrze, tyle że gorzej niż dawniej? Chyba jest, za czym przemawia jeszcze jedno badanie. Tym razem TIMSS, w którym wypowiedzieli się sami uczniowie. Według danych opublikowanych w 2020 roku wynik Polski był najgorszy wśród 34 państw europejskich i jeden z najniższych na świecie. Czego dotyczy to badanie? Relacji uczeń – szkoła. Badani uczniowie odpowiedzieli w nim na pytania:
Lubię chodzić do szkoły.
W szkole czuję się bezpiecznie.
Czuję się związana/związany ze swoją szkołą.
Lubię spotykać się w szkole z koleżankami i kolegami z klasy.
Nauczyciele traktują mnie sprawiedliwie.
Jestem dumna/dumny, że chodzę do tej szkoły.
Dużo uczę się w szkole.
Przyznacie zatem, że tak niskie wyniki są po prostu niepokojące. Można odnieść wrażenie, że nikt nie ocenia polskiego szkolnictwa dobrze. A może to ogólny trend i tak po prostu jest, że edukacja to wszędzie źle oceniana „branża”?
Zdecydowanie nie. Jeśli już bazujemy na rankingach, to wśród tych oceniających systemy edukacji (np.: ranking Światowego Forum Ekonomicznego) od wielu już lat jako najlepsze wskazywane są te w Kanadzie, Finlandii oraz po radykalnych zmianach – w Singapurze.
Kanada stawia na autonomię nauczycieli w wyborze zarówno metod jak i dostosowaniu programu do potrzeb ucznia, kładzie nacisk na elastyczne podejście do każdego ucznia. W szkołach stosowane są różne, nowoczesne narzędzia edukacyjne, powszechne jest wykorzystywanie nowoczesnych technologii. Kanadyjscy nauczyciele przechodzą rygorystyczne szkolenia, ale są też bardzo dobrze wynagradzani. Gwarantuje to napływ do zawodu po prostu dobrych kandydatów.
Jeśli spojrzymy na podejście do uczniów, to pierwszym co rzuca się w oczy to dostosowanie do potrzeb wszystkich uczniów, w szkołach kładzie się nacisk na integrację i rozwój dzieci w możliwym dla nich tempie. Wszystkie kanadyjskie dzieci mają równy start, edukacja finansowana jest z budżetu państwa, a szkoły oferują bardzo rozbudowany system wsparcia psychologicznego i doradztwa zawodowego, Celem jest nie tylko edukacja akademicka, ale również wsparcie w rozwoju osobistym i zawodowym.
Na terenie Europy od lat wskazuje się Finlandię jako lidera edukacyjnego. W fińskim systemie jest wiele podobieństw do modelu kanadyjskiego. Studia pedagogiczne są prestiżowe i wymagające, a dostają się na nie najlepsi studenci. Są w pełni finansowane z budżetu państwa, podobnie jak dalsze szkolenia pedagogów. Również wynagrodzenia nauczycieli są atrakcyjne, co zapobiega ich odchodzeniu do innych branż. I również tu stawia się na indywidualizację pracy z uczniem, nauczyciele mają swobodny wybór metod nauczania, oraz tempa pracy z uczniami.
Z perspektywy ucznia zauważalny jest brak nacisku na testy, a w pierwszych 6 latach nauki nie ma nacisku na wyniki akademickie dziecka. Do tego mali Finowie spędzają w szkole znacznie mniej czasu niż w innych krajach (około 706 godzin rocznie), dojazd do szkół i edukacja jest bezpłatna. Ciekawostką o której pewnie pomarzą zarówno rodzice jak i dzieci w Polsce jest to, że w Finlandii zabronione są płatne korepetycje. Każdy uczeń otrzymuje dodatkowa pomoc w ramach zajęć szkolnych! W Polsce 75% rodziców deklaruje, że korzysta z dodatkowych, płatnych form edukacji. A to nie tylko ogromne zasoby finansowe, ale również czas, który dzieci spędzają na nauce. Finowie są w tym czasie na wycieczce, albo świetnie się bawią.
A Singapur? To kraj, w którym w kilkanaście lat całkowicie zmieniono system edukacyjny, przez co kraj stał się światowym liderem. Podejście do ucznia różni się od demokratycznych rozwiązań Kanady czy Finlandii. System oparty jest na rygorystycznym testowaniu i wysokich standardach akademickich. To co przynosi tak dobre efekty to skupienie na naukach ścisłych, oraz integracja nowoczesnych technologii w procesie edukacyjnym. Tu uczniowie są w 100% przygotowani do ich wykorzystania od najmłodszych lat.
Z opisanymi wcześniej rozwiązaniami łączy Singapur podejście do zawodu nauczyciela. Wybierani są do niego najlepsi kandydaci, a do podjęcia pracy prowadzi długi i wymagający proces edukacyjny. Zawód jest nie tylko dobrze opłacany, ale również cieszy się prestiżem i zaufaniem społecznym.
A jak na tle tych kryteriów wypada Polska? Pewnie już znacie odpowiedź. Dużym bodźcem do zmian mogą okazać się finanse. Zarówno na szkoły, ich dostosowanie technologiczne i informatyczne, oraz na zajęcia dodatkowe i uzupełaniające, jak i na same wynagrodzenia dla kadry pedagogicznej. Jednak to może nie wystarczyć. Co z tego że szkoły będą nowoczesne, jasne i przyjazne, a nauczyciele nagle zaczną zarabiać o 30% lub 50% więcej, jeśli nasz system nadal oparty będzie o model pruski?
To co sprawdzało się w XIX wieku w celu kształcenia żołnierzy i urzędników zaprojektowane zostało na to, aby młodzi ludzie maksymalnie podporządkowali się formalnym autorytetom i posłusznie spełniali polecenia przełożonych. Ten model oparty na hierarchii sprowadza ucznia, ale też nauczyciela (bo i jedni i drudzy znajdują się nisko w hierarchicznym układzie) do wykonywania instrukcji i poleceń. Jak w praktyce realizowany jest model pruski? Segregacja uczniów w klasach, zgodnie z rokiem urodzenia a nie talentem czy predyspozycjami, oraz nacisk na robienie wszystkiego w taki sam sposób i w tym samym tempie, bez względu na predyspozycje czy zainteresowania. A skutki? Brak umiejętności pracy w zespole, utrata wiary w siebie i swoje talenty, utrata umiejętności samodzielnego uczenia się. A także brak umiejętności krytycznego myślenia i łatwość do sterowania zewnętrznymi bodźcami. Czy taki model sprawdza się w dzisiejszych czasach? Nie. Mamy dziś zupełnie inne wymogi rynku pracy, oraz inną świadomość i podejście dzieci i młodzieży. Inne czasy po prostu. I te inne czasy wymagają zupełnie innego podejścia do zagadnienia edukacji. Bez głębokich zmian na poziomie filozofii działania, celu edukacji oraz bez zmian mentalnych wśród osób odpowiedzialnych za edukację nic się zmieni.